Sinobrody (La Barbe bleue)
to niewątpliwie tekst jedyny w swoim rodzaju.
Dwa plany na akcji na jednej winiecie z iluminowanego rękopisu z 1695 r. |
Starczy powiedzieć, że w całym
zbiorze Perraulta z 1697 r. tylko on nie ma podtytułu Conte („baśń” lub ogólniej „powiastka”), a różni mądrzy ludzie
klasyfikują go czasem jako „nowelę”. Elementy fantastyczne – którymi Perrault w
swoich baśniach w ogóle gospodaruje dosyć oszczędnie – ograniczają się tu do
dziwnej barwy brody i kluczyka, którego nie da się domyć z krwi.
Jest to również prawdopodobnie
najmniej znana baśń Perraulta. Na to przynajmniej wskazywałby fakt, że na 136
zbiorów wydanych w Polsce pod nazwiskiem francuskiego baśniopisarza od roku
1961 po dziś dzień – zaledwie 36 zawiera Sinobrodego.
Dla porównania: niezbyt popularny Firek z
czubkiem (alias Knyps z czubkiem
albo Hipek z czubkiem), który zajmuje
drugie miejsce od końca, pojawia się aż 58 razy, a w rankingu przoduje Kopciuszek, który występuje w 120
zbiorach.
Zaostrzywszy sobie apetyt statystyką,
przyjrzyjmy się teraz samemu tekstowi Perraulta.
Krótkie i nieszczęśliwe pożycie małżeńskie
Sinobrody wita się grzecznie na ilustracji Cesarego Colombiego (Najpiękniejsze baśnie, najsłynniejsi baśniopisarze. Perrault, tłum. A. Rylukowska, BGW 1992). |
Tytułowy bohater to wielokrotny
wdowiec, na tyle bogaty, że pewna młoda szlachcianka zgadza się za niego wyjść,
nie przejmując się ani tajemniczą śmiercią jego poprzednich żon, ani barwą jego
zarostu. Miesiąc po ślubie Sinobrody mówi, że musi wyjechać w interesach, i
powierza żonie klucze do wszystkich pomieszczeń w domu. Zachęca ją, by
zaprosiła przyjaciółki i dobrze się bawiła, zakazuje tylko wchodzić do pewnego
pokoju na parterze.
Bardzo słynna ilustracja Gustave'a Doré... |
...i znacznie mniej udane współczesne naśladownictwo. |
Jak wiadomo, zakazy, zwłaszcza w
baśniach, są po to, żeby je łamać, więc powodowana ciekawością żona zagląda do
zakazanego pokoju.
Z początku niczego nie dostrzegła, gdyż okna były zamknięte. Po kilku
chwilach zobaczyła, że podłoga pokryta jest skrzepniętą krwią, a w niej
odbijają się ciała kilku nieżywych kobiet wiszących na ścianach (były to
wszystkie kobiety, które Sinobrody poślubił, a potem jedną po drugiej
powyrzynał.
(tłum. Barbara
Grzegorzewska).
Swoją drogą, znamienne jest, że
bohaterka właściwie nie widzi zwłok, tylko ich odbicie w skrzepniętej krwi –
stanowi to makabryczne odwrócenie jednego z wymienionych parę akapitów
wcześniej przykładów bogactwa Sinobrodego, czyli „luster, w których można się
było przejrzeć od stóp do głów”.
Jedna z najlepszych znanych mi ilustracji przedstawiających zakazany pokój - il. Cesare Colombi, Najpiękniejsze baśnie, najsłynniejsi baśniopisarze. Perrault, tłum. A. Rylukowska, BGW 1992. |
Przerażona kobieta upuszcza klucz
i brudzi go krwią, która nie daje się zmyć. Po powrocie Sinobrody natychmiast
więc domyśla się, że żona złamała zakaz, i zapowiada, że ją również zabije. W
tym momencie w opowieści pojawia się Anna, czyli siostra żony Sinobrodego:
wypatruje ona braci, którzy obiecali akurat tego dnia odwiedzić nieszczęśliwą
małżonkę.
-Anno, moja siostro, czy nikt nie nadjeżdża?
A siostra Anna jej odpowiadała:
-Widzę tylko migoczące słońce i zieleniejącą trawę.
Tymczasem Sinobrody z wielkim nożem w ręku, co sił w piersiach krzyczał
do żony:
-Schodź szybko, ale ja wejdę na górę.
-Jeszcze chwilkę, proszę-odkrzykiwała mu żona i zaraz cicho pytała
siostrę:-Anno, moja siostro Anno, czy nikt nie nadjeżdża?
A jej siostra Anna odpowiadała:
-Widzę tylko migoczące słońce i zieleniejącą trawę.
-Schodź szybko-wołał Sinobrody-albo ja wejdę na górę.
-Już idę-odpowiadała jego żona, a potem krzyczała:
-Anno, moja siostro Anno, czy nikt nie nadjeżdża?
-Widzę-odpowiedziała siostra Anna-wielki kłąb kurzu, który się do nas
zbliża.
-Czy to moi bracia?
-Niestety, siostro, to tylko stado baranów.
(tłum. Barbara
Grzegorzewska)
W końcu jednak – kiedy Sinobrody
już wznosi wielki nóż nad głową żony – bracia nadjeżdżają i zabijają
zbrodniarza. Żona dziedziczy po nim majątek, daje siostrze posag, a braciom
kupuje stopnie kapitańskie, sama zaś ponownie wychodzi za mąż.
Brat robi "akuku" na ilustracji Jana Szancera z Bajek Babci Gąski w tłumaczeniu Hanny Januszewskiej z 1961 r. |
A gdzie morał?
Zgodnie z prastarą zasadą każdą
historyjkę, nawet najbardziej błahą lub najbardziej makabryczną, usprawiedliwić
może pożyteczna nauka. Perrault opatruje Sinobrodego
dwoma wierszowanymi morałami, z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić.
W pierwszym z nich mądrzy się, że
ciekawość daje przyjemność bardzo nietrwałą i potencjalnie niebezpieczną.
Czytelnik zakrzyknie jednak zaraz: „Jak to! Przecież żona Sinobrodego
ostatecznie wyszła całkiem nieźle na tym, że uległa ciekawości! Czy byłoby
lepiej, gdyby nie wiedziała, że jej mąż to morderca?”.
Proszę spojrzeć, jaki sympatyczny - il. Gustavo Mazali/Poly Bernatene, Bajki, oprac. Aleksandra Michałowska, Siedmioróg 2010. |
Sytuację jeszcze bardziej
komplikuje drugi morał, czyli heheszki z tego, że Sinobrody to historia z zamierzchłej przeszłości, bo dzisiejsi
mężowie to pantoflarze. Biedny czytelnik nie wie już, czy ma brać na poważnie
cokolwiek, co pisze Perrault, skoro ten sam wydaje się podważać sens swoich
tekstów. Stąd też baśniopisarz równie często nazywany jest mizoginem (albo
przynajmniej seksistą), jak protofeministą.
Jednak pewnej XVIII-wiecznej
pisarce i guwernantce wcale nie przeszkadzało to użytkować Sinobrodego w celach dydaktycznych. Jeanne-Marie Leprince de
Beaumont (autorka m.in. najsłynniejszej wersji Pięknej i Bestii) pisała w 1756 r., że opowieść Perraulta nadaje
się doskonale do przekazania dzieciom prawdy o „niedogodnościach związanych z
małżeństwem zawartym z wyrachowania; niebezpieczeństwach płynących z
ciekawości; nieszczęściach, które mogą wyniknąć z braku pobłażliwości dla
kaprysów małżonka; nieużyteczności kłamstwa w celu uniknięcia kary”.
Dzisiejszy
czytelnik prędzej zgodzi się z krytyką małżeństwa dla pieniędzy niż z
instrukcją posłuszeństwa mężowi. Sensowna wydaje się myśl, że największy błąd
bohaterka popełnia wtedy, gdy – zaślepiona przepychem i dobrą zabawą – uznaje,
że „broda gospodarza nie jest wcale tak bardzo sina”. Bardziej kontrowersyjne
natomiast wydaje się przyrównanie mordowania żon i wieszania ich na ścianach do
„kaprysów”, którym należy okazywać „pobłażliwość”.
A jednak ten nurt moralizowania
wcale nie wygasł! Dowodem następujący fragment z opracowania do lektury
wydawnictwa Ibis (Poznań, 2018):
Gdyby nie zbytnia ciekawość żony, być może uniknęłaby zemsty okrutnego
męża. Gdybyśmy mieli zastanowić się nad przesłaniem, jakie wynika z pouczenia o
tym, że nie wolno łamać zakazów, doszlibyśmy do wniosku, iż często je łamiemy.
Nie powinno się przekraczać progu cudzej wolności, np. w zakresie czytania
cudzej korespondencji czy pamiętnika, otwierania pokoju bez pukania,
przeszukiwania rzeczy kolegi, jeśli nie wyraził na to zgody. Wytłumaczeniem dla
takiego postępowania nie może być zwykła ciekawość, bo każdy człowiek jest
godny szacunku i należy przestrzegać prawa do jego osobistej wolności i
prywatności.
Wszyscy zgodzimy się, że
tajemnica korespondencji to ważna zasada – ale Sinobrody do jej nauczania nadaje się jak średnio.
To okropne opracowanie jest w tej książce. Gwoździem do trumny są Grimmowie na okładce oraz fakt, że w środku jest przekład Hanny Januszewskiej, ale bez podania jej nazwiska. |
Za dużo pytań, za dużo odpowiedzi
Sinobrody wymyka się jednoznacznej interpretacji również dlatego,
że sam tekst wydaje się pełen luk i tajemnic. Dlaczego Sinobrody ma siną brodę?
Jaki to właściwie kolor – siny? Głęboka czerń wpadająca w granat? Zielonkawa
szarość popołudniowego zarostu? Czy zupełnie nienaturalny niebieskawy fiolet?
Największą zagwozdkę mają z tym najpewniej ilustratorzy:
Szara siność u Elżbiety Gaudasińskiej (Bajki Babci Gąski, tłum. H. Januszewska, Czytelnik 1993) |
Szpakowata (?) siność u nieznanego ilustratora (Ośla Skórka. Knyps z czubkiem. Sinobrody, Grafag 1997) |
Granatowa siność u Cesarego Colombiego (Najpiękniejsze baśnie, najsłynniejsi baśniopisarze. Perrault, tłum. A. Rylukowska, BGW 1992) |
...O tym lepiej nic nie mówić. |
Dziwna broda wydaje się
widzialnym znakiem jakiejś wewnętrznej skazy – ale jakiej? Morderczych
skłonności? Czy może, jak twierdzi Catherine Velay-Vallantin, niskiego
pochodzenia? U Perraulta (inaczej zresztą niż w bardzo wielu późniejszych
adaptacjach) Sinobrody bierze ślub ze szlachcianką, ale sam szlachcicem nie
jest: ma błękitną brodę, ale nie błękitną krew. Czyżby Sinobrody był ostrzeżeniem przed mezaliansami? A może – bo i z taką
interpretacją można się spotkać – ostrzega w ogóle przed mężczyznami i
małżeństwem, które prowadzi do śmiertelnie niebezpiecznego porodu?
U Waltera Crane'a Sinobrody jest ponad wszelką wątpliwość szlachcicem - wystarczy spojrzeć na herb (źródło) |
Dlaczego Sinobrody trzyma zwłoki
poprzednich żon w domu? Czy tylko po to, by poddawać kolejne żony próbie
ciekawości? Czy ma nadzieję znaleźć taką, która będzie mu absolutnie posłuszna
i oddana? Czy może szuka tylko pretekstu, żeby je czym prędzej ukatrupić? A w
takim razie – jak celnie pyta m.in. Jack Zipes – co w zakazanej komnacie
zobaczyła pierwsza żona Sinobrodego? Czyżby jego najstraszliwszą i najpilniej
skrywaną tajemnicą było to, że nie ma żadnej tajemnicy, bo pokój jest pusty?
I co w tym wszystkim robi siostra
Anna? Czy mieszka z Sinobrodym i jego żoną? Dlaczego ona ma imię, a żona
Sinobrodego nie? Dlaczego dialog sióstr chwilami sprawia takie wrażenie, jakby
to jedna osoba mówiła do siebie? Kiedy Anna donosi, że widzi w oddali dwóch
rycerzy, żona Sinobrodego woła z ulgą: „To moi bracia, dam im znak, póki mogę,
żeby się pospieszyli” – mimo że taki znak może dać jedynie stojąca na wieży
Anna. Zresztą, czy kobieta nie powinna powiedzieć „nasi bracia”?
Marc Soriano znalazł
psychoanalityczne wytłumaczenie w dzieciństwie Perraulta, który miał wcześnie
zmarłego brata bliźniaka. Ta strata wywołała ponoć u baśniopisarza kompleks
bliźniactwa, którego jednym z wyrazów jest właśnie podwójna postać Anny-żony
Sinobrodego. (Prawdą jest, że w baśniach Perraulta dosyć często jest mowa o
bliźniakach i o rodzeństwie w ogóle, poza tym Perrault stosuje często schematy
dwójkowe zamiast trójkowych, np. Kopciuszek idzie dwa razy na bal, a Kot w
butach dwa razy grozi wieśniakom posiekaniem na pasztet).
Ute Heidmann idzie natomiast w
zupełnie inną stronę – ku literackiej intertekstualności. Jej zdaniem epizod z
Anną to nawiązanie do Eneidy
Wergiliusza, a konkretnie do sceny, w której opuszczona przez Eneasza Dydona
popełnia samobójstwo, a jej siostra – Anna – próbuje ją ratować.
Śmierć Dydony, Guercino, 1631 (źródło) |
Horror dla dzieci?
Kiedy baśnie stały się lekturą
kojarzoną niemal wyłącznie z czytelnikiem dziecięcym, pojawił się problem
zawartego w baśniach okrucieństwa, które może wykrzywić wyjątkowo wrażliwą
psychikę młodego czytelnika, czy to budząc w nim nadmierny i irracjonalny
strach, czy też ucząc go agresji. W straganowych wydaniach przeważnie się tym
nie przejmowano: w angielskich chapbooks
zdarzają się bardzo dosłowne ilustracje stosów kości w zakazanej komnacie, a
niejaki W. Orski w książeczce z lat 30. epatuje makabrą (i częstochowskimi
rymami):
Wszędzie krew się znajdowała, nie tylko podłoga cała, lecz sufit był
zabryzgany, a także i wszystkie ściany...
I przelękła się też srodze, gdyż sześć trupów na podłodze, ona
znienacka ujrzała – z przerażenia aż zadrżała.
Osobliwa ilustracja do tekstu Orskiego. Zawój żony Sinobrodego prawdopodobnie ma imitować ubiór kobiety muzułmańskiej. Zwłaszcza w angielskiej tradycji ilustracyjnej Sinobrody stał się opowieścią orientalną, może przez podobieństwo z żonobójcą Szachrijarem, mężem Szeherezady. Cała książeczka dostępna na Polonie TUTAJ. |
Osoby obdarzone subtelniejszą
wrażliwością wolą jednak usunąć Sinobrodego
spośród baśni Perraulta, co tłumaczy jego żałosny wynik, przytoczony na wstępie
tego wpisu.
Nawet kiedy tekst pod tym tytułem
pojawia się w zbiorze, podejmowane są czasem próby łagodzenia tak straszliwego
i sugestywnego opisu zakazanego pokoju – czy to w samym tekście, czy to na
ilustracjach, na których próżno szukać śladów krwi. Mimo wszystko jednak trzeba
przyznać ilustratorom, że na ogół starają się oddać panującą w tekście grozę,
czasem w sposób niedosłowny i dzięki temu nawet skuteczniejszy. O grozie w
ilustracjach do Sinobrodego na rynku
polskim pisałam już TUTAJ.
Koszmar w wykonaniu niezawodnej Elżbiety Gaudasińskiej (Bajki Babci Gąski, tłum. H. Januszewska, Czytelnik 1993). |
Inną drogę obrała Milena
Kusztelska, której adaptacja baśni Perraulta ukazała się po raz pierwszy w 2009
r. W przeciwieństwie do adaptatorek takich jak (pod pewnymi względami
niezrównana) Hanna Januszewska czy Jolanta Sztuczyńska nie przemilczała
istnienia Sinobrodego, ale po pierwsze
umieściła go na samym końcu zbioru, a po drugie – usunęła wszystko, co
godziłoby w najczulszą wrażliwość dzieci i ich zatroskanych rodziców. Dlatego w
zakazanym pokoju nie ma nie tylko krwi, lecz również zwłok, a tylko smutne
portrety, manekiny w starych sukniach, liściki, wachlarze i inne suweniry po
nieżyjących żonach. Kolekcja, trzeba przyznać, sprawia dość nieprzyjemne
wrażenie, ale gdzie jej tam do wstrząsającej wizji Perraulta.
U Kusztelskiej zresztą nawet krew
Sinobrodego nie zostaje ostatecznie przelana: okrutnik ucieka przed szwagrami
tajnym przejściem i napotyka uzbrojonych w widły chłopów, którzy gonią go po
polach (jest to swoją drogą dobry przykład bardzo częstego uszlachcenia
Sinobrodego w adaptacjach). Oni jednak również go nie zabijają. Sinobrody po
prostu znika i nikt nie wie, co się z nim stało. W trosce o małych czytelników
stara sowa w zamkowej wieży mądrze wykłada tradycyjne morały, że „nadmierna,
niepohamowana ciekawość sprawia czasem wiele kłopotów”, a „bogactwo nie czyni
szczęśliwym, jeśli dzielić je trzeba z człowiekiem złym”.
Dosyć wesoły zakazany pokój na ilustracji Aleksandry Kucharskiej-Cybuch (Baśnie, czyli opowieści z dawnych czasów, tłum. Barbara Grzegorzewska, 2010). |
Krewni Sinobrodego
Sinobrodego zalicza się w międzynarodowej klasyfikacji wątków
bajkowych do typu 312, który jest bardzo blisko typu 311, częstszego w wersjach
ludowych. W tych ostatnich zamiast klucza występuje często jajko, jabłko albo
kwiat, a bohaterka albo wzywa pomocy braci, posyłając im wiadomość przez
zabranego przezornie gołąbka albo pieska, albo sama oszukuje straszliwego
małżonka.
Warto przeczytać „Zakazany pokój” w I tomie „Księgi bajek polskich”
pod redakcją Heleny Kapełuś: bohaterka przy pomocy magicznej maści ożywia swoje
siostry, które przed nią padły ofiarą zbója, a następnie sprawia podstępem, że
sam odnosi po kolei całą trójkę dziewcząt do domu rodziców:
-Ja bym chciała pakietkę do domu posłać, zrób mi taką dużą skrzynię i
durki wyzierć na brzeżku.
Jek on znów wyjechał, to włożuła swoją siostrę w tą skrzynię i nakładła
jeszcze złota i srebra, i jedzenia nakładła, i zabziuła. I móziuła ty siostrze:
-Jekby postaziuł i chciał roztworzyć, to poziec: „Nie patrz, nie patrz,
bo ja zidzę!”
[...]
On prędko wziął skrzynię na konia i galopem pojechał. W drodze pomyślał
sobzie:
-Muszę ja obaczyć, co też ona tam nakładła!
Postaziuł skrzynię i odbzija to zieko. A ona woła:
-Nie patrz, nie patrz, bo ja zidzę!
A on mózi:
-Ojej, jekie też dobre oczki masz, że tak daleko mnie zidzisz!
Podobnie postępuje bohaterka Ptaka dziwaka braci Grimm, która
wskrzeszone siostry wysyła w koszu, a sama oblepia się piórami i w tym
przebraniu ucieka od zbrodniczego narzeczonego. (Warto też wiedzieć, że w
pierwszym wydaniu zbioru Grimmów z 1812 r. znalazła się baśń Blaubart, później usunięta ze względu na
nazbyt oczywiste pochodzenie od tekstu Perraulta).
John B. Gruelle, 1914 (źródło) |
Za wątek pokrewny uznaje się
również AT 955, który w zbiorze Grimmów reprezentuje „Zbójecki narzeczony”.
Bohaterka tej baśni widzi z ukrycia, jak jej narzeczony razem z kompanami
ćwiartuje na kawałki ciało dziewczyny. Sama wraca szczęśliwie do domu, a w dniu
wesela opowiada wszem i wobec o niegodziwościach swojego narzeczonego, jako
dowód prezentując ucięty palec jego ofiary.
Motyw złamanego zakazu, do
którego tak chętnie doczepia się dydaktyczną naganę ciekawości, występuje w
wielu innych baśniach i legendach, choćby w jednoznacznie moralistycznym
„Dziecku Maryi” braci Grimm: tu bohaterka zostaje ukarana za świętokradztwo i
nieposłuszeństwo wobec samej Matki Boskiej.
Ale można sięgnąć jeszcze dalej,
do tekstu, który uważa się za pierwszą realizację wątku Pięknej i Bestii, a mianowicie Amora
i Psyche Apulejusza. Psyche ulega ciekawości dwukrotnie. Najpierw wbrew
zakazowi ogląda swojego śpiącego męża przy blasku świecy, przez co zostaje z
nim rozdzielona, a rozgniewana Wenus zleca jej różne trudne zadania. Ostatnie z
nich polega na przyniesieniu od Prozerpiny szkatułki z maścią dającą urodę. I
tym razem Psyche wbrew zakazowi zagląda do szkatułki i zasypia kamiennym snem,
ale tym razem z opresji ratuje ją sam Amor.
Związki między Sinobrodym a Piękną i Bestią są zresztą mocniejsze, niż by się mogło wydawać na
pierwszy rzut oka. Jak zauważyła choćby Maria Tatar, baśnie te stanowią swoje
lustrzane odbicia: Piękna i Bestia mówi
o nadziei, że potwór okaże się człowiekiem, Sinobrody
natomiast – o lęku, że człowiek okaże się potworem...
Na zakończenie: jeszcze jeden przykład orientalizacji Sinobrodego w polskim międzywojniu. Cała książeczka jest dostępna na Polonie TUTAJ. |
------
Podobnie jak w przypadku kilku
innych baśni Perraulta, również La Barbe
bleue ma dwie wersje: rękopiśmienną z 1695 roku i wydaną drukiem w 1697
roku. Istnieją dwa polskie przekłady tego tekstu:
1. Sinobrody, tłum. Hanna Januszewska, po raz pierwszy opublikowany w
zbiorze Bajki Babci Gąski z 1961 r.;
baśnie z tego zbioru były wznawiane dziesięć razy przez różne wydawnictwa w
latach 1993–2003. (UWAGA: Januszewska wykonała również adaptację baśni
Perraulta, które były wydawane pojedynczo lub w zbiorach około 40 razy w latach
1968–2012; teksty same w sobie są znakomicie napisane, ale trudno na ich
podstawie wysnuwać jakiekolwiek wnioski o pisarstwie Perraulta; w tym
adaptowanym zbiorze, pełnym pogodnego humoru, Sinobrodego oczywiście nie ma).
2. Sinobrody, tłum. Barbara Grzegorzewska, wyd. w zbiorze Baśnie, czyli opowieści z dawnych czasów
(Martel 2010) oraz Kot w butach i inne
baśnie (Buchmann 2013).
Wspomniana w tekście adaptacja
Kusztelskiej to Bajki wydane przez
Oficynę Wydawniczą G&P dwukrotnie, w 2009 i 2012 roku.
Baśnie braci Grimm najlepiej
przeczytać w tłumaczeniu Elizy Pieciul-Karmińskiej: Baśnie dla dzieci i dla domu, 2 tomy, Media Rodzina 2010
(prawdopodobnie były też inne wydania tego tłumaczenia, ale to jest to, które
mam ja).
Raz jeszcze polecam Księgę bajek polskich w opracowaniu
Heleny Kapełuś (2 tomy, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 1989).